niedziela, 11 września 2011

Miau-em opowiedzieć...


Miałem opowiedzieć potem
Jak nasz synek żyje z kotem-
Sprawa jest tu rozwojowa:
Najpierw kot się przed nim chował,
A, choć trudność mu to sprawia,
Teraz czoła dziecku stawia.

Każdy wie, kto bloga czyta:
Zeza tchórzem jest podszyta
I wnet czmycha zagrożona-
Tak jest właśnie nauczona.

Wnet zabiera się z podłogi
Gdy zobaczy człeka nogi.
Tak przynajmniej zwykle było-
Lecz to także się zmieniło.

Próżno straszyć ją- nie pęknie-
Stoi twardo, nieulękle.
Lecz jest jeszcze rzecz dziwniejsza:
Jest agresja u niej mniejsza!

Zwykle była z niej cholera,
Która z panem swym zadziera.
Wcale głaskać się nie dała
I się do drapania rwała.

Teraz przeszedł kot przemianę-
Przestał próżno łapać pianę.
Stał się miły, spolegliwy
I na głaski bardzo chciwy.

I do Julka początkowo,
Gdy był on osobą nową,
Kot zapałał nieufnością-
Rzekłbym nawet, że zazdrością.

Bał się dziecka i uciekał,
Prychał tylko nań z daleka.
Ale w końcu spojrzał na nie
I zmiękł całkiem- zmienił zdanie.

Któż by nie zmiękł widząc dziecię,
Przecież dobrze mamy wiecie,
Jak działają te maleństwa
Na, hm, ogół społeczeństwa.

Kot Julkowi się nie oparł,
Syn nasz obłaskawił kota.
Mocna przyjaźń ich złączyła,
Która kota odmieniła.

Teraz, gdy się wyleguje,
Obowiązek ciężki czuje,
Bowiem syna nam pilnuje!
Już nie leży, lecz waruje.

Tylko jedną mam obawę,
Przyjaźń będzie mieć przeprawę,
Kiedy Julek większy będzie
I nareszcie się zdobędzie,
Aby kotka „poprzytulać”.
Bowiem ta agresja czuła,
Zezę może poddać presji,
Aby użyć kontragresji.

Może jednak jestem w błędzie:
Czas pokaże jak to będzie.