Choć popłaca moja praca,
Mój czas wolny znacznie skraca.
Prawie nic go nie zostaje,
Wszystko pracy swojej daję.
Czas na moje hobby oraz czas dla syna
Co dzień mi zabiera roboczogodzina.
Normy i wymogi i mycie podłogi
Pensje i pretensje całej mej załogi.
Choć czekają mnie wyzwania
I zadania do sprostania,
Choć to satysfakcję daje,
To niestety, jak się zdaje,
Życie moje wręcz wywraca
Bo wciąż: praca, praca, praca.
Julek ciągle „dada” woła,
Choć mnie rzadko widzi zgoła,
Smutno mi, lecz to są fakty,
Nikt nie mówił: „lajf jest łatwy”.
Że pracować trzeba- jasne,
Ale nie za ludzi zastęp.
Trzeba czasem przystopować
I się nieco wyluzować,
Aby zegar wyzerować-
-Syna w czasie tym wychować.
Żona bowiem już zmęczona,
Bo zajmuje się nim ona.
Od raneczka do wieczora-
-A nieznośna bywa zmora.
Trzeba oddać jej honory
Bo to wyczyn całkiem spory
Julka to wychowywanie
Oraz dbanie o mieszkanie.
Żono, dzięki Ci, ma luba!
Niech Ci będzie wieczna chluba!
Życzę Ci, abyś… ten tego…
Męża miała pomocnego!
;)