niedziela, 29 maja 2011

Skangurzenie.


Wciąż zaprząta moją głowę
Zagadnienie porodowe.
Mianowicie: jak to będzie
Gdy nasz Julek już przybędzie.

Nie, nie myślę o pieluchach,
Smoczkach i do noska gruchach,
Mam na myśli taką chwilę,
Gdy, przez czasu nie wiem ile,
Będzie rodzić się łożysko
Oraz szyć się będzie wszystko.

Wtedy będę miał zadanie,
Nie wiem, czym gotowy na nie!
To doniosłe wydarzenie
Ma swą nazwę: kangurzenie.

Mam wziąć Julka na swą klatkę
By zastąpić dziecku matkę.
Ponoć jemu to pomoże.
Lecz co ze mną? O mój Boże!

Tak się składa, że me sutki
Mają loncik bardzo krótki
I łaskoczą jak cholera!
Pokarm też z nich nie wyziera!

A co, jeśli wściekły Julek,
Będzie płakał- i w ogóle?
Jak ja sobie z tym poradzę?
Pod poduszkę go nie wsadzę!

Ale, chociaż panikuję,
To wspaniale się z tym czuję,
Że przez ten jedyny moment,
Będę mógł zastąpić żonę.

Raz, że trochę jej pomogę,
(Chociaż to sam zrobić mogę)
Dwa, że go przywitam w świecie,
Tak po męsku, sami wiecie.
;)

piątek, 27 maja 2011

Kojarzenie.


To normalne: w ciąży żona
Ciągle jest rozkojarzona.
Lecz cóż z tego, gdy i mąż
Zapomina o czymś wciąż.

Coś się dzieje z głową taty,
Że ostatnio niekumaty.
Jego głowa zaprzątana,
Tak wieczorem, jak i z rana.

Łeb na barkach strasznie ciąży.
Jakby facet też był w ciąży!
To doprawdy jest wyzwanie:
Ojcem być na zawołanie.

Bardzo dziwne to uczucie,
Zmian, co przyjdą, wspólne czucie.
W ciąży myśmy są oboje,
Choć ma Emka brzuch za dwoje.

Lecz wracając do czajenia,
Mam historię do streszczenia.
Prostą, ale i z morałem,
Prędko dla Was ją spisałem.

Emka dzierga coś na drutach,
Nagle marszczy się, ciut struta,
I mnie pyta, męża swego:
„Nie widziałeś druta mego?”

Jeden w rękach swych trzymała,
Lecz drugiego wciąż szukała.
Więc pomogłem kobiecinie-
Ciężko dziergać, gdy drut zginie.

Szukaliśmy chyba wszędzie,
Aby znaleźć to narzędzie,
Lecz na próżno- druta brak,
Zniknął drań po prostu tak.

Akcji zwrot się nagle zjawił:
Emka, włosy chcąc poprawić,
Szybko się zorientowała,
Że drut w koka sobie wdziała.

Co za blamaż, nie do wiary!
Ona, niczym pan Hilary,
Miała zgubę wciąż na głowie,
Lecz cóż powiem ja o sobie?

Drut jej sterczał przecież z włosów,
Że przeoczyć go nie sposób!
Srogo dzisiaj się zbłaźniłem,
Skoro drut ten przegapiłem.

Jaki z tej historii morał?
Prawda jest doprawdy goła:
Głowa ma rozkojarzona-
Jestem w ciąży, tak jak żona!

wtorek, 24 maja 2011

Kich!


Moja żona dziś kichnęła-
Ale jak się tym przejęła!

Wraz z kichnięciem tym nie lada,
Spadła na nią trwoga blada.

„Julek wcale się nie rusza!
Zakichałam nam Juliusza!”
Rzecze żona przerażona
Przewidując Julka zgona.

Prędko żonie mojej przeczę:
„Ja coś czuję!”- do niej rzeczę,
Dotykając jej balona.
Lecz się żony nie przekona.

„Julku obudź się kochany,
Kopnij prędko brzucha mamy!”
Lecz nasz synek na rozkazy
Dość niechętnie daje razy.

Żona wcale mnie nie słucha,
Że ja czuję wibro-brzucha,
Aż, gdy płakać chyba chciała,
Wnet dziecina kopa dała!

Taka przemoc z wnętrza brzucha,
Mamę prędko udobrucha.
Koniec strachu i paniki:
Czuć dokładnie smyka bryki.

Męża się nie liczy zdanie,
Że on ciągle czuł brykanie.
Musi się przekonać sama,
Nasza panikara-mama.

A kichnięcie niebezpieczne,
Tylko Julka ogłuszyło.
Nie dla niego życie wieczne:
Wszystko dobrze się skończyło.

poniedziałek, 23 maja 2011

Rany Julek! - Julek rany! - Oto blog mój rymowany.

 
Oto ucho syna mego.
Ciągle nienarodzonego.
Że napatrzyć się nie mogę,
Dzielę z Wami się tym blogiem.

By przedstawić me emocje,
Muszę się wyrazić mocniej:

Rany Julek, Julek rany!

W brzuchu jestem zakochany!

Ma Emilia mega brzucha,
(Dość okrągła jest dziewucha)
Mieści w nim naszego Zucha,
Który uchem tym nas słucha.

Stąd to w uchu zakochanie
I gapienie się wciąż na nie.
To człowieczka jest kawałek,
Co tam- myślę- się pochwalę!


Fajnie patrzeć jak to rośnie,
Zaraz robi się radośnie.


Jak to pięknie, że jest sonda,
Co do Emci mi zagląda,
Pokazuje nam synusia
Zaglądając wprost do brzusia.

On tam wierci się i puka,
Ustawicznie miejsca szuka,
I rozciąga brzuch Mamusi,
Ciasno strasznie mu być musi.

Stąd codziennie ją boksuje-
Tata czasem też to czuje.
To są boksy miłościowe:
Wciąż przyjmuję je na głowę.


Moja żona też ma bloga,
A że jest mi bardzo droga,
By nie było, że mi zwisa,
Reklamuję tu jej wpisa.

http://zezuzulla.blogspot.com/2011/05/czytajacy-julo-czyli.html

Bo ideę od niej wziąłem
I sam blogiem się zająłem.
Postów żonie mej zazdroszczę
Od dziś sam więc także poszczę.