Julek to jest ziom nad ziomy
Przy tym z żony mej zrodzony
I uparty jak matula
Jego chować? Praca w bólach!
Dalej wiodąc wynurzenie:
Bardzo kocham to stworzenie
Wielce czas z nim spędzać lubię
Choć w wywodach już się gubię
Co mi wolno, co nie wolno
I czy szybko biec, czy wolno.
Bowiem syn nasz asertywny
Często planom mym przeciwny,
Sam wie lepiej gdzie i dokąd
Sam wie lepiej gdzie i dokąd
Oraz co mu wpadnie w oko:
Co jest fajne, co nie fajne.
(w stany w mig popada skrajne)
Czy chce ojca, czy chce matkę,
Czy chce piłkę, czy łopatkę,
Czy chce teraz, czy chce potem,
Czy chce lecieć samolotem,
Czy chce pieszo, czy na ręce,
Czy w pokoju, czy w łazience,
Teraz, potem, zaraz, nie bierz
Przecież tutaj nie ma ciebie!
Sam się bawię! Nie rusz tato!
Co powiedzieć jemu na to?
Czy w ogóle dobrze słuchać,
Tego Julka-uparciucha?
No bo, czy to wychowawcze,
By rodzice, prawie zawsze,
To robili co syn każe
I szli tam, gdzie palcem wskaże;
Porzucali swoje plany,
By syn wciąż był uchachany?
Jak tu wybrnąć z tej pułapki?
A przypadek to nierzadki.
Niby każdy to przeżywa –
Jak nauczyć się sprzeciwiać?
I co ważne – jak dać sprzeciw
By nie godzić w dobro dzieci?
Rodzicielstwo łatwe? Ściema!
W rodzicielstwie lekko nie ma.